Dziś znów delikatnie, subtelnie i bardziej wyjściowo :) Uczepiłam się fioletów od jakiegoś czasu, poniższe zdjęcie i makijaż robiłam jakoś w wakacje... Widać po włosach - aktualnie nie mam tak krótko ostrzyżonego boku. Powiem Wam, że zapuszczanie włosów z "jeżyka" jest niesamowitą katorgą! Nadchodzi taki moment (trwa około 3 tygodnie) kiedy włosy nie chcą ani "leżeć" ani "stać"! Nic na nie nie działa, żaden lakier, żel, pasta do włosów... jedyne co można zrobić, to zacisnąć zęby i to przeboleć. Choć jak teraz patrzę, to całkiem fajny był ten podgolony bok :P
Wracając do makijażu - użyłam do niego w zasadzie dwóch odcieni fioletu, jednego z paletki Lime Crime D'Antoinette oraz wkładu Inglota 439. Myślę, że spokojnie takie zestawienie kolorystyczne nada się na makijaż ślubny.
make up & photo & model: Multicolor Emilia Borek
Twarz
- podkład Inglot 21
- puder sypki Flormar 01
- korektor pod oczy w pędzelku Kryolan 02
- róż Inglot 68
Oczy
- cień do brwi Inglot 569
- baza pod cienie ArtDeco
- fioletowy cień Ribbonesque z paletki Lime Crime D'Antoinette
- cienie Inglot 351, 467, 439
- eyeliner czarny Wibo
- czarna kredka Isa Dora
- mascara 2000 Calories Max Factor
- sztuczne Inglot 17N
- klej Duo niebieski
Usta
- podkład + przezroczysty błyszczyk MIYO
Zapuszczałyście kiedyś włosy takiej długości? Jak to przetrzymałyście? Ja non stop miewam kryzysy i mam ochotę znów ogolić bok!